W ramach Tegorocznego XVII już Tygodnia bibliotek, któremu patronuje hasło "Zasmakuj w bibliotece", przygotowałam dla Was małą wyprawę po przepisach kulinarnych cyfrowych książek kucharskich zarchiwizowanych w Kujawsko-Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej.
Zapraszam!
Sytuacja, w której od kilku tygodni
trwamy, a która przymusiła większość z nas do dłuższego niż
zwykle przebywania w domu, sprawiła, że bardziej zaprzyjaźniliśmy
się z naszą lodówką... I coś w tym jest, bo nawet po sieci krążą
złośliwe i uszczypliwe memy, ukazujące nas niby w lekko, a czasami
w bardziej zaokrąglonych kształtach... gdzie nawet guzik ze szlufką
w naszych spodniach trzymają się na rekomendowany dystans...
Jakimś dziwnym trafem i nieodgadnionym
zbiegiem okoliczności, nawet tegorocznemu Tygodniowi Bibliotek
patronuje hasło: „Zasmakuj w bibliotece”! Jakże ono trafia w
punkt w dzisiejszych, pandemicznych czasach! Ale bez obaw, potraktuję
je troszkę z przymrużeniem oka i humorystycznie, a jednocześnie
podam kilka przepisów na degustację biblioteki w jej elektronicznej
i cyfrowej odsłonie. Podam na talerzu takie smaczki, aby zamiast
sięgać do lodówki, zachęcić Was do rozsmakowania się w
bibliotecznych specjałach.
Ileż z nas codziennie zachodzi w
głowę, co tu zrobić na obiad?! Co nowego przyrządzić, żeby
znowu nie usłyszeć, że na obiad ciągle pomidorowa albo schabowy?!
I tutaj z pomocą przychodzi nam Kujawsko-Pomorska Biblioteka
Cyfrowa! Tak wiem, część z Was pewnie pomyśli, że tam to są w
większości starocie, że prędzej znajdę zeschniętego mola lub
prehistorycznego kornika, a nie pomysł na smaczny i oryginalny
obiad! Faktycznie, z jednym się zgodzę, w menu, które Wam
zaproponuję, będą pozycje książkowe z długą i siwą brodą,
ale zapewniam, że zaskoczą oryginalnymi, zaskakującymi, a czasami
wręcz przerażającymi przepisami.
Okazuje się, że w KPBC, którą to
Biblioteka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego współtworzy od 2004
roku, a która wspiera edukację i naukę, daje dostęp do zasobów
wiedzy i cennych zabytków kultury piśmienniczej, znalazły się
także liczne pozycje książkowe, poradniki, książki kucharskie,
broszurki oraz grafiki dotyczące tematyki szeroko pojętej kuchni.
Zamiast poniższego progu
zwalniającego, zapraszam na przyjemną wędrówkę po wybranych
specjałach dawnej kuchni, zarchiwizowanych na cyfrowych półkach
Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej.
Rozpoczniemy od uroczej grafiki,
drzeworytu, pochodzącego z 1934 roku, pt.: „W kuchni” Tamary Owczynnikównej. To typowy obraz kuchni tamtych
czasów. Kuchenny piec kaflowy, a nad nim pochylona, gotująca
staruszka, z siwym kokiem i w fartuszku, za nią drewniane krzesełko,
aby mogła przysiąść i odpocząć w czasie doglądania posiłku.
Temu widokowi niewątpliwie dodaje uroku siedzący przy piecu kot,
próbujący swoim delikatnym miauczeniem wyprosić coś pysznego od
dobrej gospodyni. Ciekawe, czy ktoś z Was ma jeszcze przed oczami
podobny obraz...
Zanim jednak zaczniemy gotować i
podsunę parę, myślę oryginalnych przepisów z naszej cyfrowej
biblioteczki książek kucharskich, kilka ważnych słów chciałaby
do nas, przykładnych gospodyń, skierować Wincenta Zawadzka,
autorka publikacji z 1874 roku pt.: „Kucharkalitewska: zawierająca przepisy gruntowne i jasne, własnemdoświadczeniem sprawdzone...” :
Pamiętajmy więc, że grunt to
korzystać tylko z tych książek kucharskich, które proponują
dobre, tanie i smaczne potrawy, a przepisy są uporządkowane i przez
autora sprawdzone.
Pamiętajmy jednak, że sekret udanej
potrawy nie tylko tkwi w dobrym przepisie, ale również my same
jesteśmy zobowiązane do częstego doglądania i mieszania gotowanej
strawy.
Biorąc sobie do serca powyższe
wytyczne, zajrzyjmy więc do tej idealnej książki kucharskiej.
Wincenta rozpoczyna w niej od przepisów na zupy, bo jak pisze :
W związku z powyższym, podrzucam
przepis, nie obraźcie się, że tej akurat zupy, bo pomidorowej...
Wiem, wiem, większość z nas ma już jej dosyć, ale spróbujmy dać
owej ostatnią szansę... może zmieniając troszeczkę przepis,
sposób przyrządzania, inne dodatki, skradniemy na nowo serca
naszych domowników jej innym obliczem i smakiem...
Autorka powyższej publikacji odnosi
się również do innej książki kucharskiej pt.: „Kucharz dobrze usposobiony” Jana Szytlera, wydanej w dwóch tomach, w
Wilnie w 1833 roku. Niby przychylnie o niej i jej autorze pisze, ale
jednak wbija szpileczki w czułe miejsca, które dla każdej
gospodyni nie są obojętne...
Pozostając przy tematyce zup, ale
biorąc pod uwagę opinię Zawadzkiej, że drogie, nie na czasie i
żeby nie narażać Was na koszty... ograniczę się tylko do
wymienienia kilku, faktycznie wyszukanych i ekskluzywnych w doborze
składników propozycji kucharza Jana Szytlera. Mimo wszystko, żeby
jednak być sprawiedliwą i dać wszystkim równe szanse, pokuszę
się o zaproponowanie pełnego przepisu chociaż na jedną zupę, a
mianowicie zupę ostrygową:
Zerknijcie do waszej zamrażarki, może
macie gdzieś na dnie zabunkrowane ostrygi, z którymi nie wiecie co
zrobić... a tu ciach, taki pomysł na smaczną zupkę!
Gdyby jednak ostryg brakowało,
podsuwam propozycje na inne zupy:
Z drugiego tomu tego autora polecam „kumpocik z żórowin” oraz
lody z „biszkoktami”, które jak się dowiadujemy, mogą
przybierać figury różnych fruktów.
Wincenta wyraziła również swoją
opinię, znowu mało pochlebną, tym razem o książce kucharskiej
Caroline Eleonor Grebitz pt. „Rządna gospodyni we względzie kuchni i śpiżarni...” wydanej w 1839
roku w Wilnie i przetłumaczona przez Walentego Szacfajera.
W sumie jest to bardziej poradnik, bo
znajdziemy w nim obok przepisów, mnóstwo praktycznych porad dla
„początkujących gospodyń i dwornic miasteczkowych oraz
wieyskich”. Skoro przepisy znowu niepraktyczne, podrzucę dla
chętnych porady dotyczących mleczywa, robienia masła i sera oraz w
jaki sposób „naprawić zjełczałe masło”!
Tak sobie myślę... skoro
zdeterminowana gospodyni pragnie naprawić zjełczałe masło i taką
poradę tutaj znajduje, to chyba nie może być zły poradnik... ;)
Ok, skończyliśmy już z opiniami Pani
Wincenty i skoro były już zupki, to czas na obiad, główne dania,
sałatki i dodatki.
Na początek zajrzyjmy do książki
kucharskiej pt. „Wiejska gospodyni czyli skazówka doręczna...” Dominiki Dyrmontowej z
1847 roku, wydanej w Kownie, która poleca smaczne i oszczędne
potrawy.
Autorka poleca dwa poniższe przepisy
na potrawki... Na pewno są oryginalne... ale mnie jakoś nie
przekonały, bo cóż to są jarząbki? z opisu mogę wnioskować, że
to coś żywego, jakieś bliżej nie określone zwierzątko...
natomiast w przypadku drugiego przepisu, niekoniecznie
połaszę się na stare kury... Ale wiadomo, każdy ma swoje smaki,
więc ocenę tych przysmaków pozostawiam Wam:
Przejdźmy już może do kolejnej
pozycji i niech to będzie „Wielkopolski kucharz: 600 praktycznych przepisów kucharskich z własnego doświadczenia...” Marty Śleżańskiej, wydanej około 1880
roku w Poznaniu. Tutaj już przepisy są bardziej konkretne, lepiej
opisane, ale za to składniki oraz ich połączenia chyba bardziej
zaskakują, niektóre zatrważają, a co niektóre pachną bogactwem
... myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie ;)
Proponuję skomponować takie oto
przykładowe menu, które pozwolicie, że na końcu nie skomentuję.
Na pierwsze – zupka, do wyboru
proponuję:
Przystaweczki, sałatki i sosik:
No i najważniejsze – danie główne.
Z mięska proponuję:
Dla smakoszy ryb polecam:
A na deser:
Zostaniemy jeszcze na chwilkę w
konwencji komponowania menu, bo teraz chciałabym zaproponować coś
bardziej wykwintnego i wyszukanego niż zupa z piwa i budyń z bułek.
Kucharka z wieloletnim doświadczeniem, Marta Norkowska, chcąc
walczyć z nudą i jednostajnością w kuchni, postanowiła w 1903
roku wydać nie byle jaką książkę kucharską pt.: „Najnowsza kuchnia wytworna i gospodarska zawierająca 1032 przepisy gospodarskie, z uwzględnieniem kuchni jarskiej”. W bardzo
dosadny sposób porównała kobietę piękną, ale źle ubraną, do
dania smacznego, ale brzydko podanego:
Zobaczcie, w jaki sposób skomponowała
Pani Marta „menu”, zarazem na wykwintny obiad, jak i
skromniejszy, a jeżeli jesteście zwolennikami raczej takich
rarytasów, niż tych co zaprezentowałam powyżej, to zapraszam do
lektury przepisów zamieszczonych w tej książce kucharskiej:
Zakończmy już temat obiadu. Tym razem
zapraszam na coś słodkiego. „Cukiernictwoi sztuka pieczenia czyli jak można bez uczenia się cukiernictwa, wszystkie tu dokładnie podane i opisane rzeczy robić...” -
książka ta pochodzi z 1840 roku, wydana została w Poznaniu, ale
niestety nie znamy jego autora, aczkolwiek zapewnia nas, że dzięki
dokładnym przepisom zawartym w tej książce i bez uczenia się,
cukiernictwo oraz sztukę pieczenia opanujemy perfekcyjnie.
Sami powiedzcie, czy nie znudziły się
już Wam serniczki i jabłeczniki w tysiącu ich odmianach?! A może
by tak dla odmiany spróbować makaroniki, ciasta cukrowe,
glazurowane owoce, karmelki eseng pasty, dage i traganty? - cokolwiek
większość z tych rzeczy znaczy i co się pod tym nazwami kryje,
brzmi tajemniczo i bardzo zachęcająco, dlatego gorąco zachęcam do
wypróbowania przepisów zawartych w tej publikacji.
Dla przykładu podrzucam trzy przepisy:
Nie zapominajmy, że prawdziwa
gospodyni również powinna zadbać o należyte zapasy na zimę. A o
tym pisze i tego uczy, znana nam już z wykwintnych obiadów Marta
Norkowska, w książce pt: „Śpiżarniai zapasy zimowe: z licznymi rysunkami” wydanej w 1925 roku.
Sztuka wekowania to podstawa, więc oto
kilka wskazówek poniżej:
Dla przykładu kilka ciekawych
przepisów na przetwory z różnych produktów...
O przetworach pisze również Tomasz
Gregorowicz w książce pt.: „Najlepsze i na długoletniem doświadczeniu oparte przepisy robieni anajdoskonalszych konfitur, konserw, kompotów i lodów” ,
wydanej w 1868 roku we Lwowie.
Podrzucę tylko jeden, ale za to jakże
oryginalny przepis na ananasową konfiturę z truskawek:
Trzeba przyznać, że pomysłowość w
tamtejszych czasach była przeogromna.
Wspomnę jeszcze o miesięczniku,
poświęconemu racjonalnej gospodarce domowej „Kuchnia Elektryczna”. Pierwszy numer wyszedł we wrześniu 1937 roku,
wydawcą była Pomorska Elektrownia Krajowa „Gródek”.
Jak pisze wydawca, początkowo na
łamach czasopisma redaktorzy radzić będą, jak należy obsługiwać
się kuchenką, jak ją pielęgnować, w jaki sposób z niej
korzystać, aby wykorzystać wszystkie jej zalety i możliwości. W
późniejszym czasie, wydawca planuje podawać wiadomości z
dziedziny sztuki kulinarnej, dietetyki, sposobu ułatwiania i
skracania sobie czasu pracy oraz wiele innych cennych informacji
potrzebnych gospodarnej Pani Domu.
Na resztę ciekawych porad i informacji
zapraszam na łamy kilku dostępnych numerów tego periodyku w KPBC.
Na zakończenie jeszcze lista kilku
wartych uwagi publikacji książkowych i broszur dotyczących
oczywiście gotowania, pieczenia i zaprawiania.
- Chciałabyś nauczyć się konserwowania jaj, proszę bardzo, publikacja na wyciągniecie ręki: „Konserwowanie jaj” Fr. Pralla, wydana w 1920 roku.
- Uwielbiasz kapustę? Tutaj znajdziesz aż 60!: „60 potraw z kapusty” Z. Piechowskiej, wydana w 1940 roku.
- Coś więcej o wykorzystaniu owoców, ta publikacja jest dla ciebie: „Jak przerabiać owoce bez cukru” Anny Wojcieszek, wydana w 1941 roku.
- A tu coś nowego: „Miodysytnictwo czyli sztuka przerabiania miodu i owoców na napoje” Teofila Ciesielskiego, wydanej w 1898 roku.
- Może jesteś fanką soi, proszę: „Soja w Chinach roślina święta: jej uprawa u nas i użytkowanie w rolnictwie i kuchni” autorstwa Jana Biegańskiego, wydana w 1933.
- Szukasz pomysłu na każdy dzień roku? to musi cię zainteresować: „365 obiadów” Lucyny Ćwierczakiewiczówny, wydana w 1911 roku.
- Chcesz poszerzyć swój repertuar świątecznych bab, mazurków i świątecznych pierników? to bardzo proszę: „Praktyczne przepisy pieczenia ciast świątecznych a mianowicie bab, babek, placków, mazurków, pierników oraz strucli, kołaczów...” autorstwa Florentyny, wydana w 1882 roku.
Muszę przyznać, że jestem zaskoczona
tyloma różnymi przepisami, pomysłami łączenia produktów. Zawsze
żyłam w przekonaniu, że dawniej kobiety raczej skupiały się na
przygotowaniu prostego, szybkiego i treściwego posiłku. Tłumaczyłam
sobie to tym, że ogrom obowiązków ówczesnych kobiet był tak
duży, że kombinowanie, eksperymentowanie i przygotowywanie
wymyślnych dań, spadał na drugi, a nawet trzeci plan. Ważne, żeby
brzuchy były pełne, a reszta to drugorzędna sprawa. Jakże się
myliłam!
Mam nadzieję, droga Czytelniczko i
Czytelniku, że zainspirowałaś się kilkoma daniami, przepisami?
może coś wpadło ci w oko i właśnie wstajesz z fotela, żeby to
przygotować? a może teraz chętniej i odważniej będziesz
eksperymentować w swojej kuchni? Ja w każdym razie gorąco polecam,
ale jeszcze bardziej zachęcam do częstszego zaglądania i
korzystania z wielkich zasobów bibliotek cyfrowych. Myślę, że
wyniki poszukiwań jeszcze nie raz Was mile zaskoczą.
Bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i życzę smacznego :D
Usuń