Synteza realności. (fragm.)
W dorobku dojrzałego artysty
poszczególne okresy twórcze stają się etapami przebytej drogi [….] We wczesnym okresie działalności artysta
poświęcił się abstrakcji organicznej. Zawarł w tej formule rozpoznawalne
elementy rzeczywistości. Z czasem stylistyka tych kompozycji znalazła swoją
kontynuację i swój ostateczny kształt w konstrukcjach pejzażowych,
kontynuowanych do dzisiaj. Wiodącym nurtem w twórczości Kazimierza Drejasa
stało się jednak obrazowanie człowieka. Pojawiające się na przełomie lat 60. i
70. mroczne postacie zasygnalizowały czas figuracji, który określił i
zdominował twórczość artysty […]. Na
płótnach z postaciami tchnienie abstrakcji zaznacza swą obecność już tylko
gdzieś daleko w tle, pozostawiając przestrzeń dla ludzkich relacji. Przekaz
malarza w warstwie literackiej jest bardzo powściągliwy i oszczędny, a
jednocześnie pozostawia widzowi dużo swobody i samodzielności
interpretacyjnej.
Mistrzowskie opanowanie warsztatu
pozwoliło artyście stworzyć własny malarski świat – jakby teatr, w którym
pojawiają się na scenie wystylizowane postacie. Życie wewnętrzne autora zdaje
się być rozpisane na role. Najpierw uwagę widza skupiał tylko jednego aktora,
by w kolejnej dekadzie wystąpić w towarzystwie swojego sobowtóra. W latach 80.
artysta stworzył swój charakterystyczny „dwupostaciowy monodram” z kobietą w
roli medium.
Scena
– w której ta sama kobieta, przedstawiona w dwóch ujęciach, spotyka się ze sobą
– intryguje i budzi niepokój. Przestrzeń dzieląca dwie sylwetki tej samej
osoby, określa jej duchowe wnętrze – niewidoczne, a jednak „zobrazowane” przez
realną odległość i uchwyconą sytuację. […]
Poszczególne okresy twórczości artysty ukazują zmieniające się emocjonalne napięcie. Obrazy z okresu kilkudziesięciu lat można ułożyć na różnych kondygnacjach psychicznej wrażliwości. Emanują rozmaitymi natężeniami uczuć i przeżyć. Dominują w nich jednak: alienacja i oddalenie. Konsekwencja w realizowaniu kompozycji o dualistycznym rodowodzie świadczy o jego wyjątkowym znaczeniu dla malarza.
Jacek Soliński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz