Menu

21 czerwca 2022

Z półki leśnej Bibliotekarki - 17. Delia Owens „Gdzie śpiewają raki” i „Empuzjon” Olgi Tokarczuk



Delia Owens „Gdzie śpiewają raki” i „Empuzjon” Olgi Tokarczuk

Czas wartko płynie, jak woda w górskim strumieniu i jak ona, nie zatrzymuje się ani na chwilę. Niestety? Na szczęście? Pewne chwile chciałoby się zatrzymać, inne – niech sobie przelatują, byle szybciej… Z reguły staram się nie popędzać czasu ani tym bardziej życia, bo mam świadomość jego kruchości, ulotności i niepowtarzalności. Ono i tak przeleci, czy mi się to podoba, czy nie.

Ostatni tydzień spędziłam w mojej leśnej samotni. Sęk był wniebowzięty, bo on jest towarzyski i lubi, gdy ktoś kręci się w pobliżu. Od rana czule zaglądał mi w oczy w oczekiwaniu na codzienny spacer. Na szczęście mój mały przyjaciel potrafi cierpliwie czekać i nie wywiera presji, dzięki czemu chętnie zabierałam go na długie wędrówki. Las nadal jest przesuszony, co mnie trochę martwi, ale na szczęście nie było upałów (do wczoraj), więc mogliśmy przemierzać całkiem spore trasy. Jedynie raz plany pokrzyżował nam łoś, spacerujący na „naszej” drodze. Łoś jest dość znany, bo ostatnio zapędził się w okolice galerii handlowej i zatrzymał ruch na pobliskich ulicach. Został obfotografowany, sfilmowany i nagle stał się gwiazdą mass mediów. Pojawił się we „Wiadomościach”, na Facebookach, You Tube i w innych mediach społecznościowych. Łoś celebryta. Może i oswoił się z ludźmi, ale ja wolałam nie wchodzić mu w drogę, więc zawróciliśmy z Sękiem do domu. Zbyt dobrze pamiętam dzień, kiedy na leśnej polanie pasły się dwa młode cielaczki, które wykazały zainteresowanie Sękiem i matkę, która w obawie o swoje młode nieomal stratowała mojego małego czarnego przyjaciela. Dziękuję bardzo.

A co się działo na leśnej półce? Przed urlopem przeczytałam „Gdzie śpiewają raki” Delii Owens. Książkę kupiłam w mojej ulubionej księgarni, na prezent, troszkę obawiając się, czy upominek będzie trafiony, bo niczego tej autorki wcześniej nie czytałam. Pani sprzedawczyni bardzo zachwalała lekturę, cena też była promocyjna, co – paradoksalnie – wzbudziło moją nieufność. Okazało się jednak, że książkę świetnie się czyta i osoba obdarowana była zadowolona. Mi też przypadła do gustu, zwłaszcza, że czułam się ostatnio mocno znużona i marzyłam o świętym spokoju, ciszy i samotności. Pewnie w tej samotności umrę sobie zapomniana przez świat i ludzi, gdzieś pod walącym się płotem… Ta wizja prześladuje mnie od wielu lat, ale wcale się tym dziś nie martwię. Przynajmniej będę słyszeć własne myśli, o ile nie zje ich demencja itp. Lektura „Gdzie śpiewają raki” przyniosła mi wytchnienie i ukojenie. To książka, której bohaterką jest „Dziewczyna z bagien”, ale także Przyroda. Akcja toczy się wartko, pod koniec nie mogłam oderwać się od lektury i czytałam ją nawet w nocy, zwłaszcza, że nie chciało mi się wcale spać. Tak więc przez parę dni (i nocy) siedziałam sobie na mokradłach i podziwiałam piękny, dziki, prawie bezludny świat. Wyobraziłam go sobie niczym wyspy szczęśliwe, z połyskującą wodą, niebem odbitym w tafli jeziora, czasami pomarszczonej wiatrem. Zdałam sobie także sprawę, że każdy czytelnik wykreuje swoją własną wizję mokradeł, i że to jest nawet inspirujące, iż jedna książka w każdym z nas pozostawi inne ślady i wyczaruje odmienne pejzaże.

kolaż dwóch zdjęć, na pierwszym pelargonie i dwie książki o których mowa w tekście oraz zdjęcie łosia w lesie

Mały fragmencik na zachętę. „Ujrzeli na horyzoncie wąską, ciemną chmurę, która zbliżyła się i wzbiła w niebo. Wrzask coraz bardziej się wzmagał, aż w końcu chmura przesłoniła cały błękit. Tysiące łopoczących skrzydłami i gęgających gęsi śnieżnych zasnuły świat aż po horyzont. Ptaki krążyły wokół i przysiadały na ziemi. Może nawet pół miliona białych skrzydeł błyskało unisono w słońcu, gdy rój różowopomarańczowych nóżek szukał sobie miejsca, by opaść na trawę. Istna nawałnica – jak okiem sięgnąć ani skrawka ziemi. Najpierw jedna, potem dziesięć, aż w końcu setki gęsi osiadły tuż obok skrytych pod paprociami Kyi i Tate’a. Niebo opustoszało, łąkę zasnuł biały, skrzydlaty puch.”

Oprócz pełnej impresjonistycznych opisów przyrody książki o tym, co zdarzyło się na mokradłach Karoliny Północnej, podczas mojego urlopu zmierzyłam się także z nową książką naszej noblistki, Olgi Tokarczuk. I tu muszę przyznać, że czytanie nie było już takie lekkie, łatwe i przyjemne, przypominające beztroskie kołysanie się w hamaku zawieszonym pod błękitnym niebem. O nie. Podczas czytania „Empuzjonu” miałam wrażenie, że przedzieram się przez kolczaste krzaki jeżyn albo rąbię drewno na opał. Ręcznie, bez pomocy łuparki. Lektura wymagała wysiłku i skupienia. Moja przyjaciółka, Zosia, która oczywiście połknęła „Empuzjon” błyskawicznie, stwierdziła, że jest to książka o sile kobiet. Być może, wbrew temu, co wygłaszają bohaterowie, krytykujący kobiety słowami znanych pisarzy, filozofów, teologów. Na przykład, że „ze swoją nieokiełznaną biologicznością, z tą niepokojącą bliskością natury, były (kobiety) czynnikiem destabilizującym porządek społeczny. Tak, powinny zostać całkowicie zepchnięte do sfery prywatnej, skąd nie zagrażałyby porządkowi świata.” Oprócz warstwy filozoficznej i intelektualnej głębi, jest także akcja rodem z prawdziwego kryminału oraz opisy przyrody, trochę inne niż w poprzednich książkach, bo zmienił się język narracji. Prawdopodobnie jest to celowy zabieg literacki. Książka bowiem nawiązuje treścią (i zapewne formą) do „Czarodziejskiej góry” T. Manna, ulubionej lektury O. Tokarczuk. Dzięki „Empuzjonowi” dowiedziałam się jak powstają myśli i jaka jest ich natura: „to smugi doznań niesione przez czas niczym babie lato, poruszane przez wiatr, pasma drobnych reakcji, które układają się w przypadkowe ciągi spragnione sensu. Lecz ich natura jest ulotna i niestała, powracają i znikają, zostawiwszy po sobie wrażenie, że coś się naprawdę wydarzyło i że braliśmy w tym udział. I że to, w czym tkwimy, jest stabilne i pewne. Że istnieje.”

Obie lektury są godne uwagi. Pierwsza daje wytchnienie, druga – przeciwnie, skłania do pewnego rodzaju wysiłku. Obie gorąco polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz