11.12.2013 o godz. 18.30 odbył się drugi wykład z cyklu „Filozofia miłości”. Z prelekcją „O jasności twarzy i poznaniu wnętrza drugiej osoby” wystąpił Marcin Lewandowski, filozof i pedagog, zainteresowany popularyzacją myśli antropologicznej i estetycznej, a także dydaktyką filozofii. Aktualnie pisze pracę "Elementy filozofii człowieka w myśli Ojców Pustyni w perspektywie metody i aksjologii fenomenologicznej".
„Twarz jego zajaśniała...” – o fenomenach jasności oblicza
Istnieje taki rodzaj ludzkiej wrażliwości, która na swój sposób oczekuje od kogoś obdarzonego jasnym pięknem, aby był on także kimś dobrym. Pojęcie urody anielskiej jakoś wyraża to nasze wyczulenie i nastawienie. Obecne jest w takim przypadku milczące oczekiwanie, a w samym pięknie tego rodzaju – jakby zapowiedź, prawie obietnica... Zawiedzenie związanej z tym nadziei jest przeżyciem zupełnie swoistym.
Pojawia się wtedy, niczym poczucie pewnego pęknięcia, bolesne wrażenie, że nie tak powinno być. Choć wiara w czyjś brak skazy i szczególny kredyt zaufania, które mogłyby dojść do głosu, łatwo ulegają oskarżeniu o naiwność, faktycznie nie muszą one zasługiwać na ośmieszenie. Stają się bowiem dla obserwatora wewnętrzną miarą tego, jak mogłoby być. Rozpoznanie etosu pięknej osoby znajduje tu wskazówkę, jak wygląda jej możliwe optimum. Na swój sposób ideał estetyczny dopomina się przy tym o idealność wyższej natury, jako o swoje wypełnienie.
(...) W rzeczywistości jednak odczuwany zawód, pęknięcie, nie są tu czymś niezwykłym. Zdarza się nawet, że spotykamy – można powiedzieć – żywych Dorianów Grayów. Jest to wręcz pewien typ antropologiczny: typ „anielskości” drążonej przez wewnętrzną nieprawość.
Marcin Lewandowski
Istnieje taki rodzaj ludzkiej wrażliwości, która na swój sposób oczekuje od kogoś obdarzonego jasnym pięknem, aby był on także kimś dobrym. Pojęcie urody anielskiej jakoś wyraża to nasze wyczulenie i nastawienie. Obecne jest w takim przypadku milczące oczekiwanie, a w samym pięknie tego rodzaju – jakby zapowiedź, prawie obietnica... Zawiedzenie związanej z tym nadziei jest przeżyciem zupełnie swoistym.
Pojawia się wtedy, niczym poczucie pewnego pęknięcia, bolesne wrażenie, że nie tak powinno być. Choć wiara w czyjś brak skazy i szczególny kredyt zaufania, które mogłyby dojść do głosu, łatwo ulegają oskarżeniu o naiwność, faktycznie nie muszą one zasługiwać na ośmieszenie. Stają się bowiem dla obserwatora wewnętrzną miarą tego, jak mogłoby być. Rozpoznanie etosu pięknej osoby znajduje tu wskazówkę, jak wygląda jej możliwe optimum. Na swój sposób ideał estetyczny dopomina się przy tym o idealność wyższej natury, jako o swoje wypełnienie.
(...) W rzeczywistości jednak odczuwany zawód, pęknięcie, nie są tu czymś niezwykłym. Zdarza się nawet, że spotykamy – można powiedzieć – żywych Dorianów Grayów. Jest to wręcz pewien typ antropologiczny: typ „anielskości” drążonej przez wewnętrzną nieprawość.
Marcin Lewandowski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz