21 MARCA, obchodzimy Międzynarodowy Dzień Poezji.
Poezja, w szeroko pojętym rozumieniu, balansując pomiędzy światem realnym, a metafizycznym, ma ogromną, odwieczną siłę... Gdy brakuje „zwykłych” słów, by opisać rzeczywistość, nazwać, postawić diagnozę, przychodzi z pomocą poezja…
Zanim współcześni poeci podejmą próby opisania naszej skomplikowanej, uwikłanej w wojnę rzeczywistości, spróbują pomóc nam w zrozumieniu wydarzeń, których jesteśmy świadkami od kilku tygodni, posłużymy się wierszem Jana Polkowskiego, który został napisany 12 lat temu… I naszym zdaniem, silnie rezonuje z tym, co się dzieje obecnie…
Jan Polkowski, jeden z „poetów tanu wojennego”, wielokrotnie podejmował w swojej twórczości tematy polityczne, historyczne, religijne, społeczne, analizę wydarzeń bieżących. Jego „zaangażowana” twórczość zawsze dążyła i dąży do odkrywania natury problemów, a poetycka refleksja odsyła do „wartości wysokich i niewątpliwych” (Marian Stala). Poezja Jana Polkowskiego jest prawie zawsze „świadkiem historii”, w tym jednostkowym, jak i ogólnym wymiarze…
…dlatego właśnie w Dniu Poezji wybraliśmy wiersz Klangor, z tomu „Cień”, w którym poeta próbuje rozumieć co kryje się w duszy jednego z naszych Braci, który mieszka tam, za naszą południowo-wschodnią granicą…
Jan Polkowski
KLANGOR
Siergiej z Odessy trochę młodszy od Pomazańca
Kiedy wspinał się na białe wzgórze zgięty pod ciężarem
tajemnicy. W obcym języku polskim mówi prawie bez akcentu.
Wyświęcony u Braci Mniejszych Kapucynów
których klasztor od trzystu lat falując w powietrzu
nieprzerwanie mija moje okna. W domu nie widział
znaków. Ani łzy ikony ani cienia krzyża ani odrastającej ręki
wiatru. Przez dziesięć lat XXI wieku przedzierał się
przez pełną zwątpienia mgłę Krakowa. W lutym pojedzie
do Dniepropawłowska. Półtora miliona mieszkańców i dwustu
wiernych. Opowiada jak po serii nadzwyczajnych wypadków
budynek kościoła z rąk światłych oligarchów
panów życia ziemi sądów i policji wrócił do wiernych.
Nie spytałem o to jak odnalazł Boga i zaczynam żałować
patrząc w roztargnieniu na wędrówkę planet
Śniącego kosmosu od milczenia wody do gasnącego za oknem
krzyża konfederatów. Bo dzień już odwracał niespokojną głowę
i pochylił się karmin obleczony w granatowo-złotą komżę.
Wiem mógłbym sam sobie odpowiedzieć że to jeden z cudów
których nie zauważają ci co ich doświadczają.
Krótkobrody Siergiej nie mówił o cudach
ale o przypadkach. I pewnie to przypadek że poczułem
dotknięcie jego pełnej ulgi i zachwytu spragnionej
wiary. I usłyszałem mozolny chrzęst dni jego życia
poruszających się wolno w każdym ze słów
Pisma. I zadrżała we mnie jego dłoń potykająca się
o oddech lecących na wschód ciężkich ptaków.
On myślał już o podróży pełen nadziei że weźmie udział
w najpełniejszej z ludzkich bo boskiej
samotności.
( 2010, z tomu Cień)
tekst: Justyna Kubiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz