Rok akademicki 2017/2018 rozpoczęty, a co za tym idzie, również
otwarcie kolejnego sezonu wystaw z cyklu „W bibliotece o sztuce”. 27 września 2017 r., z-ca
dyrektora Biblioteki UKW i kustosz galerii Barbara Maklakiewicz, zainaugurowała
go jubileuszową, bo z okazji 30-lecia twórczości, wystawą Soni Zengel pt. „Mój
świat osobny”.
Wystawa jest największą, jaką dotychczas prezentowaliśmy w
Bibliotece UKW, gdyż prace eksponowane są na dwóch piętrach. W przestrzeni Galerii
na pierwszym piętrze, wystawione są prace olejne, pastele, zaś na drugim piętrze,
prace w tuszu oraz rzadkiej technice tuszu lawowanego.
Wstęp i podsumowanie malarstwa Soni Zengel napisał Piotr
Siemaszko, znawca twórczości malarki, a jego słowa odczytała Hanna Kalinowska.
Poezja koloru. O malarstwie Soni Zengel
„Sonet lub elegia może być najlepszą relacją z obrazu” – pisał niegdyś Charles Baudelaire i miał rację; w istocie, naturę jednej ekspresji artystycznej najlepiej ujmuje język innej, zaś tradycyjny dyskurs krytyczny jest zbyt ograniczony, by ująć złożoną grę wyobraźni, która leży u podstaw artystycznego działania. Przywołuję tu postać wielkiego poety i wytrawnego krytyka sztuki z innego jeszcze powodu: był on bowiem jednym z pierwszych, którzy odkryli poezję koloru, symfonie i akordy barw, i który dowodził, że w kolorze zdolni jesteśmy odkryć harmonię, melodię i kontrapunkt.
Malarstwo Soni Zengel jest poezją koloru i należy do tej wspaniałej linii rozwoju malarstwa europejskiego, którą wspomniany wyżej mistrz słowa przewidywał w swych refleksjach nad obrazami Eugeniusza Delacroix, do tradycji, której świetnym dokumentem są poromantyczne dokonania impresjonistów i postimpresjonistów. Utrwalone przez bydgoską malarkę widoki Champs-Elysées, uliczki Arles, zaułki Besançon czy Côte Vermeille, pejzaże Prowansji i Bretanii to hołd złożony wielkim mistrzom koloru, których dzieła od ponad stu lat dostarczają nam wrażeń ciągle żywych i intensywnych.
Sztuka Soni Zengel wyrasta zatem z dogłębnego przeżycia francuskiej tradycji malarstwa kolorystycznego, której – dodajmy - wiele zawdzięcza też twórczość malarzy polskich przełomu XIX i XX wieku, ale o przynależności autorki do tego właśnie nurtu nie świadczy wyłącznie wybór tematu czy prymat koloru, ale również obecność owej sérénité, spokojnej, czystej radości, która samą swoją istotą przeciwstawia się złu świata, jego wizualnej i moralnej ułomności.
Ale znajdziemy też w przebogatym dorobku Soni Zengel prace, które silniej pobudzają „oko duchowe” niż zmysłowe, bardziej skłaniają do refleksji niż do przeżycia czysto sensualnego. Mam na myśli przede wszystkim obrazy religijne jak: Golgota, Maria, Modlitwa - prace wykonane techniką tuszu lawowanego, syntetyczne, formalnie bardzo powściągliwe, wręcz ascetyczne, albo - odmienne zupełnie z uwagi na specyfikę chromatyczną - cykle „metafizyczne”: „płomienne” Czerwone obrazy, Mea tenúitas, Dalekie wybrzeża ciszy czy Znaki miłości, kompozycje, których kolorystyczna organizacja ma sens przede wszystkim symboliczny, odsyła bowiem do innej, wyższej rzeczywistości. Również one sygnalizują powinowactwa z romantyzmem, nie tylko bezpośrednimi akcentami tematycznymi, ale też odwołaniami do dziewiętnastowiecznego malarstwa wizyjnego. Widać tu wyraźne dążenie do sublimacji natury i wyzwolenia z materii w poszukiwaniu pierwiastka duchowego, co w sensie formalnym zbliża te prace do abstrakcji, pojmowanej jako oderwanie od natury z zachowaniem jej rozpoznawalnego śladu.
Pisano już o emocjonalnym charakterze malarstwa Soni Zengel. Nie jest to jednak, według mnie, sztuka uczuciowości spontanicznej, jej emocjonalizm wynika przede wszystkim z rzadkiej dziś zdolności dostrzegania piękna natury, piękna prozaicznego przedmiotu, fragmentu pejzażu, grupy ludzi, kilku owoców, bukietu kwiatów, kutra kołyszącego się na falach, filiżanki czy dzbanka do herbaty. Jest to zachwyt nad światem z całym jego bogactwem i różnorodnością, pogodna i rozumna akceptacja rzeczywistości, sentyment, pojednany jednak z dyscypliną, wielką malarską kulturą i głęboką plastyczną świadomością. Z sojuszu tych wartości rodzą się rzeczy wielkie.
Piotr Siemaszko
Artystka podsumowując swoją wystawę powiedziała, że jest to
30 lat z jej życia. Dodając: „W tych 30-tu latach mieści się kilkadziesiąt artystycznych
podróży, wiele emocji, dziesiątki godzin w samolotach, setki tysięcy kilometrów
za kierownicą samochodu i w efekcie wiele cykli, bo lubię pracować cyklami. W
jednym obrazie jakimś zachwytem, wzruszeniem nie można się wypowiedzieć, musi
ich powstać wiele, wtedy można się w pełni wypowiedzieć. […] Znalazły się tutaj
prace i na płótnach i na papierach. Na wystawie znalazł się również fragment
kolekcji, którą posiadają Państwo profesorowie Teresa i Adam Bezwińscy, to jest
zaszczyt dla mnie, że ta prywatna kolekcja jest tutaj. Marzy mi się, aby przy
następnym jubileuszu, można było wszystkim Państwu w Bydgoszczy, pokazać kolekcje, które są w domach tych osób, które
mieszkają w naszym mieście i jego okolicach. […] Czas pokaże czy te marzenia będą mogły się
ziścić. […] Zapraszam do poszukiwania na wystawie tych wszystkich moich wzruszeń, wszystkich moich
radości, smutków, mam nadzieję, że je znajdziecie, gdyż one stanowią, nie tylko
dla mnie, taki najgłębszy podkład naszego „ja”, te emocje mam nadzieję wychodzą
i są do poszukania na wystawie.”
Tradycyjnie każdą wystawę uświetnia występ muzyczny - i tym
razem nie było inaczej. Wystawę Sonii Zengel ubogacił koncert Karoliny Maczek-Rynkowskiej (śpiew),
absolwentki Akademii Muzycznej oraz Aliny Andriuti (akompaniament), studentki Akademii
Muzycznej.
Wernisaż zakończył poczęstunek, zwiedzanie wystawy oraz autografy i indywidualna rozmowa z artystką.
WIĘCEJ ZDJĘĆ - TUTAJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz