Grzegorz Musiał: „Ja, Tamara” i „Tamara, siostra wulkanu”
oraz Grzegorz Kalinowski: „Jak we śnie…”
Ależ cudnie zrobiło się na świecie! Lato w pełni. Jasno, ciepło, zielono i pachnie. Słońce wędruje po niebie od 4 do 21. Wschodzi nad miastem, którego na szczęście nie widać zza drzew, a zachodzi nad lotniskiem, również zasłoniętym lasem. Wczoraj, zanim schowało się za horyzont, ostatnimi promieniami złociło pnie i gałęzie sosen. Wyglądało to niesamowicie i przypominało obrazy impresjonistów. W jaki sposób oni malowali światło, zamykali w ograniczonej płaszczyźnie ulotną chwilę, moment, gdy wiatr porusza gałęziami drzewa, a słońce prześwietla jego liście, pejzaż skrzy się i migoce, a na domiar wszystkiego odbija się w wodzie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz