1 września 2021

Z półki leśnej Bibliotekarki - 6. Maciej Klimarczyk - "Śpiewaczka"

 plakat "z półki leśnej bibliotekarki"

Maciej Klimarczyk – „Śpiewaczka”

Przeczytałam tę książkę zachęcona przez przyjaciół bibliofilów i „Bydgoszcz-filów”. Z ciekawości, zaintrygowana miejscem akcji i profesją głównej bohaterki Elizy Kanteckiej - śpiewaczki operowej, artystki Opery Nova w Bydgoszczy. Opera bliska jest mojemu sercu, a nasza, bydgoska szczególnie. Dlatego wszystko, co jej dotyczy, budzi moją ciekawość. Drugi walor książki to Bydgoszcz. Rzeczywiście, tak jak poinformowali mnie rozentuzjazmowani znajomi, część wydarzeń ma miejsce w naszym pięknym, zielonym mieście, malowniczo okolonym lasami, przeciętym srebrną wstęgą Brdy łagodnie wpadającej w rozlewisko Wisły.

W książce Macieja Klimarczyka każdy bydgoszczanin poczuje się jak w domu i z łatwością odnajdzie miejsca opisywanych zdarzeń. Stary Rynek, antykwariat, filharmonia, szkoła muzyczna, wreszcie opera. Ponieważ w „drugim akcie” książki cofamy się do połowy lat 80-tych, niektóre ulice noszą jeszcze stare nazwy. Aleje 1-go Maja, ul. Armii Czerwonej. To też nie nastręcza problemów, zwłaszcza dojrzalszym czytelnikom, a przy okazji nastraja refleksyjnie i wprawia w zadumę nad biegiem historii. Podobnie, mimochodem wtrącona dygresja o Łucznice, jednej z najbardziej rozpoznawalnych bydgoskich rzeźb, ustawionej rzekomo ku zgorszeniu mieszkańców, najpierw na Placu Teatralnym, a obecnie dumnie prężącej cięciwę łuku w Parku Kochanowskiego.

okładka książki i kwiaty

„Śpiewaczka” to trzymający w napięciu kryminał. Napisał go znany bydgoski lekarz psychiatra, wszechstronnie wykształcony, biegły sądowy, o sporym doświadczeniu zawodowym. Być może dlatego portrety psychologiczne bohaterów są wyraziste, a motywy ich postępowania nie budzą wątpliwości. Po przeczytaniu książki rodzi się pytanie: czy ofiara przemocy może samodzielnie wymierzać sprawiedliwość swojemu oprawcy? Opisane są dwie historie, dwie krzywdy i dwa sposoby poradzenia sobie z traumą, która wyciska piętno na całym życiu. Czy zaplanowana drobiazgowo zbrodnia doskonała (nieomal) przyniesie ulgę i ukojenie?

„Śpiewaczkę” czyta się przyjemnie, zagadka wyjaśnia się dopiero na ostatnich kartach książki, więc czytelnik trzymany jest w niepewności i napięciu do samego końca lektury.

A teraz hop do lasu. A może dziś, dla odmiany, z okazji lektury „Śpiewaczki” do Bydgoszczy? Tak ładnie teraz wygląda nasze miasto! Zachwyca zrewitalizowana Wyspa Młyńska, nadrzeczne bulwary okalające charakterystyczny budynek opery i poczciwa, stara Wenecja z uroczym Domem Leona Wyczółkowskiego. Na Starym Rynku wyrosły jak grzyby po deszczu kawiarenki. Na szczęście jest lato i możemy odetchnąć od ograniczeń związanych z epidemią. W sobotę wybrałyśmy się z Lidką na Dworcową. Są tam jeszcze, jak za starych, dobrych czasów, malutkie butiki z ubrankami. Lidka szukała akurat letnich spodni. Nie miałyśmy ochoty biegać po galeriach handlowych. Zresztą, jak przekonała mnie Lucynka, ciuchy tam są drogie i nosi je pół Polski, zaś te z małych sklepików bywają unikatowe, a ceny nie zwalają z nóg. Koło 10 rozpoczęłyśmy nasze babskie łowy. Rzeczywiście, w niektórych sklepikach można było wypatrzeć fajne ciuszki: fantazyjne bluzki, lniane sukienki lub ciekawe porteczki. Nadal trwa wyprzedaż letnich ubrań, więc i ceny wydawały się przystępne. W jednym z pierwszych butików urzekła mnie miła pani sprzedawczyni. Zakręciła się koło nas niczym trąba powietrzna w Borach Tucholskich w 2014 r., która powaliła korytarz drzew w Nadleśnictwie Trzebciny. Szybko zaprzyjaźniłyśmy się i przeszłyśmy na „ty”, a ubranka zaczęły koło nas furkotać niczym gołębie na krakowskiej starówce. Wyszłam z tego sklepu z bluzką w kolorze cyklamenu, który to kolor – jak zapewniła mnie nasza nowa koleżanka - nie wychodzi z mody od dobrych paru lat. Sama nigdy nie odważyłabym się kupić takiej bluzki, ale… Pani mnie przekonała. Bluzka jest fajna, kolor żywy, pasuje mi do karnacji (podobno), więc nad czym tu się zastanawiać. Jeszcze niedawno łatwo można było rozpoznać grupy Polaków za granicą po szarości ich ubrań. Obecnie się to zmienia, postanowiłam więc i ja wymieść szarość z mojej garderoby i postawić na… cyklamen. Zaskoczyła mnie Lidka, która wyszła ze sklepu z wściekle różową, rozkloszowaną spódniczką i zabawnym czarnym body w kolorowe kwiatki. Hm. Zanim lekko oszołomione opuściłyśmy butik, dowiedziałyśmy się, że szerokie bluzki można modnie nosić zadzierzgując je za pasek spodni. Moja cyklamenowa nawet ładnie się zadzierzgnęła, więc tym bardziej byłam przekonana o słuszności dokonanego wyboru. Na szczęście zdążyłyśmy się opamiętać, zanim dokładnie zapoznałyśmy się z kolekcją jesienną, na razie jeszcze w pełnych cenach. Ziarno jednak zostało zasiane, bo pani zademonstrowała na sobie najmodniejszą metodę noszenia zimowego kardiganu, okiełznanego, żeby smętnie nie wisiał na kobiecej sylwetce, za pomocą specjalnego paska. No i zapomniałabym! Przecież ja oprócz cyklamenowej bluzki nabyłam dokładnie ten pasek!!! Do modnego noszenia swetrów na romantyczne i kolorowe, rozkloszowane sukienki. Nie mam jeszcze co prawda odpowiedniego swetra i sukienki, ale mam przynajmniej o czym rozmyślać i do czego dążyć. Bardzo mi się tam podobało!

Do kolejnych butików zaglądałyśmy z ciekawością, szczęśliwe, że nie latamy po nudnej galerii, ale spokojnie wędrujemy sobie pięknie odremontowaną ulicą Dworcową. Oczywiście nie wszystko nas urzekało (dzięki Bogu!), więc nie straciłyśmy fortuny. Jeszcze jeden sklepik zrobił na nas piorunujące wrażenie. Znajdowało się w nim sporo prześlicznych ciuszków. Z przodu, tuż przy witrynie, wisiał cały zestaw cudnych lnianych sukieneczek, a w głębi – zauważyłam kilka jedwabnych. Na ich widok omal nie zemdlałam, takie były piękne, barwne, delikatnie mieniące się, mięciutkie w dotyku! Pani sprzedawczyni jeszcze podkręciła atmosferę informując, że to ostatnie w tym sezonie, że ze świeżej dostawy, już prawie wszystkie wyprzedane, więc trzeba szybko się decydować! W sklepiku było kilka kobiet, więc w oka mgnieniu zakotłowało się koło jedwabnych sukieneczek i babki dosłownie zaczęły wyrywać je sobie z rąk. Wcale nie byłam lepsza, ale wcześniej znalazłam się przy sukienkach i już z jedną docierałam do przymierzalni. Poczciwy Stwórca miał mnie jednak w swojej miłosiernej opiece i sprawił, że gdy ją ubrałam i obejrzałam się w lustrze, szybko ochłonęłam i zrozumiałam, że moje dalsze życie bez jedwabnej sukienki też ma sens. Lidka miała mniej szczęścia. Zakochała się od pierwszego wejrzenia. Co prawda nie jedwabnej, ale równie ślicznej. I już nie potrafiła się z nią rozstać! Tak więc nasze polowanie na letnie spodnie zakończyło się kupnem sukienki, cyklamenowej bluzki, paska do zimowego swetra na romantyczną, zwiewną sukienkę i czarnego body w kwiatki… Hm.

Na zakończenie naszej miłej wycieczki krajoznawczej, podróży sentymentalnej po bliskich sercu bydgoskich fyrtlach, poszłyśmy jeszcze do Przesmyku na lody. Usiadłyśmy w Parku Kazimierza Wielkiego, nad stawem, zerknęłyśmy w kierunku Potopu i spokojnie wróciłyśmy sobie Gdańską, a potem Marszałka Focha do samochodu.

I tak to właśnie skończyła się nasza wyprawa na ciuszki do Bydgoszczy, rodzinnego miasta głównej bohaterki „Śpiewaczki” i jej autora.

No dobrze, na sekundę przenieśmy się do lasu, bo chcę załączyć fotkę zawisaka. To taki szary, przyciężki motyl przypominający kolibra. Zaopatrzony jest w specjalną trąbkę, dzięki której wysysa z kwiatów nektar. Nie wiem, czy to z powodu nadwagi czy innych uwarunkowań przyrodniczych, zawisak nie przysiada na płatkach kwiatów ani na liściach roślin. On nad nimi zawisa, stąd jego nazwa. Do relacji dołączam zdjęcie zawisaka żerującego w ogródku. W następnym odcinku dodam żerdziankę, o ile nie zapomnę.

3 komentarze:

  1. Cudnie się czyta Pani recenzje książek...jak łatwo przejść od krwistego kryminału do poszukiwania szmatek w bydgoskich sklepach. Mało kto to potrafi, a jednak są ludzie z lekkością pióra dla których żaden temat i zwrot akcji nie jest straszny...serdecznie pozdrawiam. Czekam na kolejne opowieści. Książkę "Śpiewaczka" przeczytałam zachęcona i zaciekawiona....a teraz chyba tylko zakupy:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Serdecznie dziękuję za miłe słowa! Bardzo ucieszyłam się z Pani komentarza. Życzę miłej lektury i udanych zakupów! ;-)

    OdpowiedzUsuń